No to tym razem będzie coś z kategorii rouge

No to tym razem będzie coś z kategorii rouge :) Dziś co prawda black friday, co nasi drodzy (grzecznościowo i dokładnie) sprzedawcy próbują przenieść na cały weekend (lecz gdzież nam do przecen zza oceanu, albo chociaż zachodniej Europy), ale zasadniczo w sklepach dominują już odcienie czerwieni, w tym mój piękny odcień rouge, a na nim białe ażurowe bombki, reniferki, bałwanki (które powoli w przyrodzie w Polsce odchodzą niestety do lamusa), serduszka, gwiazdeczki, wymyślne napisy i inne wzory, które mają nam przypomnieć, że zbliżają się mikołajki, a po nich święta, więc czas na zakupy, duże zakupy, a jak kogoś nie stać to na kredyty i zakupy. Kupić oczywiście należy nie tylko prezenty; należy też nabyć choinkę i najmodniejsze "w tym sezonie" jej ozdoby, stroiki, świece adwentowe, kalendarze adwentowe, nowe ciuchy (bo przecież trzeba się odpowiednio zaprezentować przy stole), należy też odpowiednio udekorować stół, mieć właściwą zastawę, no i w ogóle udekorować cały dom ozdobami świecącymi i nieświecącymi. Wszystko ma być piękne jak w katalogach, błyszczeć złotem i czerwienią. Domownicy natomiast, poza strojem na kolację wigilijną i święta, powinni zaopatrzyć się w zimowe piżamy, skarpety, szlafroki i w ogóle cała bielizna nocna powinna mieć coś w sobie czerwonego lub coś z reniferami (doprawdy autor pomysłu z reniferami zbiłby majątek gdyby opatentował ten środek transportu ;) ). Po co to wszystko? Ponoć tylko tak poczujemy, że są święta. Jesteśmy przekonywani, że zapachy pieczonego makowca, sernika i pierniczków, smażonej ryby czy gotowanej kapusty nie wystarczą. Nie wystarczy też to, że rodzina jest razem. Nie wystarczą kolędy śpiewane albo słuchane w wigilię. Należy kupić jakąś fajną płytę z piosenkami świątecznymi i powzdychać na White Christmas. Konia z rzędem dla tego, kto się przynajmniej raz w roku nie podda tej galeriowo - marketowej komercji, kto nie kupił zbędnych ozdób, które nagle okazały się niezbędne. I co z tego wynika? Coraz więcej osób deklaruje, że nie cieszą ich święta, że mają dość bieganiny, że chcieliby odpocząć, a nawet że ich po prostu nie lubią. Coraz więcej jest później sfrustrowanych pustką w portfelu. Coraz mniej cieszą otrzymywane prezenty. Przesyt? Pewnie tak. Może więc warto wrócić do prostego spędzania świąt, jaki cieszył kiedyś, zamiast dawać się zwariować sloganom "must have"?

Komentarze

Popularne posty