Tłumaczenia tytułów filmów
Rozmowa na temat tłumaczeń tytułów filmów może być świetnym tematem na imprezę z nieznajomymi, na której nie bardzo wiadomo od czego zacząć, albo na spotkanie, na którym rozmowa się nie klei. Kiedyś przegadałam, albo raczej przeczatowałam tak pół nocy z kolegą z Anglii. Zabawa polegała na moim dosłownym tłumaczeniu tytułów angielskojęzycznych filmów na angielski, a on miał zgadnąć o który film chodzi. Wniosek: polscy tłumacze albo charakteryzują się ogromnym poczuciem humoru, albo są niespełnionymi autorami, albo coś biorą :) Oczywiście hitem był "Wirujący seks", ale nie zabrakło również innych pozycji. Niestety rzadko się zdarza, żeby tłumacze uszanowali autorów filmu i nie zmieniali wymyślonego przez nich tytułu, który jest przecież bardzo istotną rzeczą. Ostatnio śmiałam się z siostrą, bo kupiłam - skądinąd świetny - film pod polskim tytułem "System" i angielskim "Child 44"...
Ciekawe, że dystrybutorzy gier komputerowych nie mają takich tendencji. Nie wypuszczają np "Simsów" pod nazwą "Życiowe pogadanki", "Falouta" pod nazwą "Straszny świat i pies", "Minecrafta" jako "Z geometrią za pan brat", czy "Warcrafta" jako "Orki inne niż Shrek i reszta zwierzyńca" :)
Boy-Żeleński co prawda postulował kreatywne tłumaczenie, ale mimo wszystko nie jestem pewna czy to miał na myśli...
A po ostatnich intensywnych deszczach w październiku i listopadzie nie bardzo da się zrobić porządki na ogródkach; to znaczy da się, ale do domu wraca się totalnie ubłoconym. Chyba trzeba będzie przełożyć to na wiosnę, tym bardziej, że jest zimno, a głupio byłoby sprzątać z takim poświęceniem, żeby złapać jakąś grypę. I tak nie jest źle, nie trzeba zamawiać żadnego osuszania po zalaniach, jak to miało miejsce "ulicę poniżej", gdzie pozalewało piwnice, bo woda spływała tam strumykami, na skutek niedrożnych studzienek. Ograniczamy więc tegoroczne przedświąteczne porządki do domu :)
Komentarze
Prześlij komentarz